Powierzenie przez prezydenta Bronislawa Komorowskiego funkcji premiera Ewie Kopacz oraz powolanie przez Sejm zaproponowanego skladu Rady Ministrow, wywolalo w mojej pamieci wspomnienia o formowaniu sie rzadu Tadeusza Mazowieckiego. Mysle, obserwujac obecna procedure tworzenia rzadu przez Ewe Kopacz, ze warto przypomniec jak to bylo 25 lat temu, 12 wrzesnia 1989 roku.
Ta data obok daty czerwcowych wyborow zawiazania koalicji „Solidarnosc”- ZSL- SD jest jedna z istotniejszych w historii polskiej transformacji. Powolany rzad Tadeusza Mazowieckiego zamknal okres rzadow PZPR, a zapoczatkowal sprawowanie wladzy przez dotychczasowa opozycje. To wazne wydarzenie, podobnie jak rocznice czerwcowych wyborow przypomnial prezydent Bronislaw Komorowski organizujac okolicznosciowe spotkanie, na ktore zaprosil m.in. poslow, ktorzy powolywali gabinet Tadeusza Mazowieckiego. Prezydent Polski wykorzystuje kazda rocznicowa okazje, aby przypomniec poczatki transformacji ustrojowej w Polsce ktora – jego zdaniem - przyniosla pelna wolnosc Polakom.
Dzisiaj spotykam sie z roznymi ocenami minionego dwudziestopieciolecia, a zwlaszcza skutkow wprowadzonych reform przez pierwszego niekomunistycznego premiera i jego rzad. Nie brakuje glosow, ze przemiany ustrojowe mozna bylo rozpoczac inaczej, aby nie spowodowaly tak duzych kosztow spolecznych. Swiadomosc zagrozen mial zaproponowany przez Lecha Walese kandydat na premiera. Tadeusz Mazowiecki nalezal do przeciwnikow przejmowania wladzy przez „Solidarnosc” czemu dal wyraz w artykule „Spiesz sie powoli”. Dal sie jednak przekonac Lechowi Walesie. Postawil dwa warunki: 1. bedzie to jego rzad autorski i tylko on bedzie decydowal o tym kto bedzie ministrem, 2.ministrem nie moze zostac osoba ktora byla w poprzednim rzadzie Mieczyslawa Rakowskiego. Zapowiedzial takze, „Moge byc premierem dobrym albo zlym, ale nie zgodze sie byc premierem malowanym”.
Premier Tadeusz Mazowiecki szybko zaprezentowal skladu gabinetu. W procesie formowania rzadu mial kilka problemow, ktore przyszlo mu rozwiazac. Musial, przede wszystkim uporac sie z roszczeniami ugrupowan parlamentarnych zarowno co do ilosci tek ministerialnych, jak rowniez wyboru osob na ministrow. Szczegolnie zabiegano o Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ktorym pragnela kierowac Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, jak rowniez Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, ktore na tym stanowisku widzialo swojego prezesa Romana Malinowskiego. „Solidarnosc” tez nie wyobrazala sobie, ze ten kluczowy resort bedzie poza jej bezposrednim wplywem. Ostatecznie resort spraw zagranicznych powierzono Krzysztofowi Skubiszewskiemu, bezpartyjnemu, ale ideowo zwiazanemu z opozycja. Prawdziwy boj toczyl sie o resort rolnictwa. Kierujacy nim w rzadzie Mieczyslawa Rakowskiego Kazimierz Olesiak z ZSL bezwzglednie domagal sie powierzenia mu tego resortu. O Ministerstwo Rolnictwa zabiegala rowniez „Solidarnosc Rolnikow Indywidualnych”. Olesiaka wspieraly wladze partyjne, ktore na plenarnym posiedzeniu podjely uchwale w tej sprawie. W pewnym momencie zanosilo sie na zerwanie koalicji. Dopiero jednoznaczne stanowisko premiera, napisanie przez niego wyjasniajacego listu do plenum ZSL i oswiadczenie w rozmowie z Romanem Malinowskim, ze raczej zrezygnuje z funkcji niz zgodzi sie na Kazimierza Olesiaka spowodowalo ustapienie ludowcow. Ostatecznie T. Mazowiecki ministerstwo rolnictwa powierzyl popieranemu przez ”Solidarnosc” Rolnikow Indywidualnych Czeslawowi Janickiemu z ZSL mimo, ze mial on opinie slabego organizatora. W ten sposob premier realizowal zapowiedziana zasade, ze bedzie to jego autorski rzad. Nie ugial sie takze przed proba wplywania przez Lecha Walese na jego decyzje personalne. Do slownej utarczki doszlo w czasie spotkania 31 sierpnia w Gdansku. Zbulwersowany postawa premiera, ktory nie kwapil sie uwzgledniac jego sugestii, przywodca „Solidarnosci” powiedzial: „To ja Pana zrobilem tym premierem” W odpowiedzi uslyszal: „No tak, ale ja juz jestem premierem”. Byl to poczatek konfliktu, ktory ujawnil sie publicznie kilka miesiecy pozniej. Potrafil tez ograniczyc zapedy PZPR, zadajacej znacznej liczby resortow. Ostatecznie byla kierownicza partia otrzymala cztery resorty: MON, MSW, Wspolpracy Gospodarczej z Zagranica i min. Transportu. Apetyty ograniczyli tez koalicjanci. ZSL objelo nastepujace resorty: Rolnictwa, Sprawiedliwosci, Zdrowia i Opieki Spolecznej, Ochrony Srodowiska, a Stronnictwo Demokratyczne ministerstwa: Rynku Wewnetrznego, Lacznosci (w organizacji).Profesor Jan Janowski(przew. klubu poselskiego SD) jako wicepremier rzadu zostal ministrem kierownikiem urzedu Postepu Naukowo-Technicznego. Stanowiska wicepremierow otrzymaly takze pozostale ugrupowania tworzace rzad. Pozostale dwanascie tek ministerialnych otrzymala „Solidarnosc”. Warto podkreslic, ze kandydaci do tych stanowisk to byli ludzie nowi, dotychczas nie funkcjonujacy w zyciu politycznym. Ograniczony czas wymagal szybkiego dzialania. Stronnictwo Demokratyczne nie posiadalo szerokiego zaplecza kadrowego. Pojawily sie trudnosci ze znalezieniem kandydatow spelniajacych kryteria przyjete przez premiera. Poza dyskusja pozostawal prof. Jan Janowski, ktorego wedlug krazacych wiesci w roli swego zastepcy chetnie widzial Mazowiecki. Profesor cieszyl sie niekwestionowanym autorytetem w swojej partii. Rozpoczelo sie goraczkowe poszukiwanie kandydatow na pozostale ministerstwa. Pamietam wieczorne spotkanie w Sejmie kierownictwa klubu poselskiego i wladz partii, na ktorym analizowalismy partyjne zasoby kadrowe w poszukiwaniu osob, ktore mozna byloby -po uzyskaniu ich zgody- zaproponowac na stanowiska ministerialne. Wybralismy wowczas Aleksandra Mackiewicza do min. Rynku Wewnetrznego i Marka Kucharskiego do min. Lacznosci. Nasze propozycje zostaly przyjete przez Tadeusza Mazowieckiego. Wszyscy kandydaci na ministrow poddawani byli przesluchaniom w komisjach sejmowych. Mialy one rozny przebieg. Wiekszosc parlamentarzystow nie miala jeszcze doswiadczenia, stad w jednej komisji przesluchanie trwalo 6 godzin, w innej 8 minut i nie bylo juz pytan.
Powolanie rzadu nastapilo 12 wrzesnia. Pamietam, ze panowala niesamowita atmosfera, entuzjazm i podniosly nastroj. Byla tez swiadomosc wielkiej odpowiedzialnosci i uczestnictwa w historycznym i niezapomnianym wydarzeniu. Znalazlo to wyraz w glosowaniu. Za Tadeuszem Mazowieckim opowiedziala sie zdecydowana wiekszosc poslow, w tym parlamentarzysci PZPR. Dramaturgii dodalo zaslabniecie wyglaszajacego expose premiera. Na szczescie byl to efekt przemeczenia i przepracowania. Po kilkunastu minutach Tadeusz Mazowiecki powrocil na trybune i dokonczyl programowe przemowienie. W czasie premierowania „korzystal z kolosalnego poparcia poslow” i „mial u nich ogromny kredyt zaufania”. To sa slowa owczesnego marszalka Sejmu Mikolaja Kozakiewicza. Jako posel i uczestnik tych wydarzen moge potwierdzic ich slusznosc. Poslowie Stronnictwa majac swiadomosc ciezaru jaki na siebie wzial premier tego wsparcia mu udzielali.
28 wrzesnia 2014 r. Leslaw Lech
|